piątek, czerwca 22, 2018

BOBSTEROWE WYJAZDY czyli wakacje z niemowlakiem

BOBSTEROWE WYJAZDY czyli wakacje z niemowlakiem

To co jedziemy? Jedziemy. Last minute. Pakujemy dwie walizki. Kupujemy filtry słoneczne. Jesteśmy gotowi.
Czy z dzieckiem jest tak łatwo? Niektórzy mówią, że z dzieckiem można wszystko. A ja się z tym zupełnie nie zgadzam. Jak to można wszystko?
Wyobraźmy sobie ząbkujące dziecko. Rozdrażnione, bez humoru, czasem nawet z gorączką. A my właśnie lecimy zwiedzać jakiś kościół na wyjeździe. Z podejściem - pojęczy, popłacze i przestanie.
Nie nie, to tak nie może być, nie powinno. Trzeba uszanować nastrój dziecka, szczególnie takiego w wieku niemowlęcym. Inaczej umęczy się i dziecko i my.



Dlatego należy wprowadzić korektę, z dzieckiem można WSZYSTKO i NIC, co oznacza, że można DUŻO. Jednakże podstawą jest dopasowanie działań do potrzeb dziecka.
Po zaplanowaniu wakacji plułam sobie w brodę, że mogliśmy jednak znaleźć coś bliżej. A my rzuciliśmy się w podróż 450km. Zaskoczyło mnie jednak jak Hanula dobrze zniosła podróż.
Wyjazd przygotowywaliśmy długo. Właściwie to ja pracowałam nad listami rzeczy które mamy zabrać. Listę Hanulki podzieliłam na działy: karmienie, spanie, przewijanie, spacer, ubranka, kąpiel i inne. W innych znalazły się zabawki. Dodatkowo przygotowałam listę – apteczka. Listy ważna sprawa, pomagają nam zabrać wszystko co potrzebne. Ale co zrobić, żeby wszystko znalazło się w odpowiednim miejscu?




Przygotować kolejną listę 😊 Zapisałam skrupulatnie co ma jechać z nami w samochodzie (dokładnie w torbie do wózka) Jestem pewna, że gdybym tego nie zapisała, okazałoby się, że nie mam czym umyć butelki po karmieniu. Bo szczotka jest w walizce na dnie bagażnika. Wiedziałam też, że muszę przygotować termos z wodą, oraz wodę w butelce. I wiecie co? Przed wyjazdem trenowałam rozcieńczanie wody w taki sposób, żeby woda była letnia i dobra rozpuszczenia MM. Wbrew pozorom dla niewprawionych wydaje się to trudne, ale po kilku razach człowiek staje się mistrzem. Po powrocie nie umiałam podgrzać wody w mikrofalówce. Zapomniałam na jaki czas wstawiałam.

Jeżeli chodzi o przewijanie to zazwyczaj w samochodzie jedzie podkład, pampersy, chusteczki i coś do smarowania. Ale uwaga! Zabierzcie ze sobą rolkę cienkich worków! Jak spotka was gigantyczna KUPA, naprawdę łatwiej to ogarnąć mając pod ręką woreczek.
Kocyk piknikowy – super mieć go pod ręką, bo nawet na trawce obok McDonald’a można pozwolić dziecku na rozprostowanie kończyn.
Woreczek z zabawkami – czyli jakieś małe zabawki do podawania dziecku podczas podróży.
Coś do picia – u nas sprawdził się kubek niekapek Chicco i gotowa woda z sokiem BabyDream. Po ostatnich perypetiach z kubkiem z Aventu naprawdę polecam ten z Chicco.
Chrupki kukurydziane – zamknijcie cztery chrupki pałki w torebce z Ikei 😊 zajmą mniej miejsca niż całe opakowanie. Teoretycznie w naszym samochodzie nie je się podczas jazdy, w praktyce różnie to bywa. Tata przecież nie widzi...*


*niestety tata kupił lusterko, teoretycznie dla mnie... ale chyba jednak nas podgląda :D


czwartek, czerwca 07, 2018

historia matki wyklętej

historia matki wyklętej

Jak stałam się matką wyklętą? O tym dzisiaj.

Jestem pod wrażeniem, że nadal zaglądacie na bloga! Obserwujecie NIAFA i często piszecie miłe słowa. Zapewne część z was zna historię MATKI WYKLĘTEJ, część z was pewnie nie do końca. Opowiem Wam jak to się stało, że tak mnie nazwano…
Instagram. Miejsce gdzie wszystko jest piękne, kolorowe, macierzyństwo jest najpiękniejszym momentem w życiu kobiety, a dzieci nieustannie się śmieją. Miejsce w którym pokazujemy, chwalimy się, dzielimy radością… a także jesteśmy anonimowi. Oczywiście jeżeli chcemy, możemy być bardzo anonimowi. Ta anonimowość dodaje odwagi. Odwagi do komentowania, doradzania, obrażania…

Na Instagramie przewija się również temat karmienia niemowląt. Karmienie – ważna sprawa, jednakże ten temat zawęża się do karmienia PIERSIĄ.
Jedna z dziewczyn, którą obserwowałam bo miała zbliżony termin porodu do mojego, pewnego dnia wstawiła zdjęcie córeczki karmionej butelką. Po prostu karmionej butelką. Nie wiem czy ktokolwiek zastanowił się, że w tej butelce może być pokarm matki. Może po barwie mleka założono – to nie jest pokarm matki! To mleko modyfikowane! W komentarzach zawrzało.

Nie karmisz piersią? Dokarmiasz? Dlaczego? Przystawiasz? Skorzystaj z doradcy laktacyjnego.

Poważnie… Pytań i dobrych rad były tam setki. Hmm nawet jedna sympatyczna osobistość opisała jak przywróciła laktację po 6 miesiącach nie karmienia. Z racji, że ja zostałam w tym temacie przeczołgana, napisałam tylko „Nie ważne jak karmisz. Ważne, że karmisz. Dziecko ma być najedzone, a Ty szczęśliwa. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.”
I w tym momencie atak przekierował się na mnie. W sumie dobrze, bo wtedy już po mnie takie rzeczy spływały. Ej, w sumie nawet nikt nie pytał jak ja karmiłam! Od razu założono, że propaguję karmienie mlekiem modyfikowanym, co było nieprawdą! Summa summarum, wyszło na to, że…

Nie wiem co jest najlepsze dla dziecka
Promuję karmienie MM
Pewnie jestem marketingowcem jakiegoś mleka
Taka matka jak Ja powinna być wyklęta

To ostatnie rozwaliło nie tylko mnie, ale i osoby uczestniczące w dyskusji. Kilka dziewczyn wstawiło się za mną, kilka odważyło się powiedzieć wprost co myślą. A mnie osobiście ta nazwa bardzo się spodobała i podziękowałam za kreatywność 😊 Mogę być #matkąwyklętą, najlepszą matką wyklętą dla mojej córki 😊