To co jedziemy? Jedziemy. Last minute. Pakujemy dwie
walizki. Kupujemy filtry słoneczne. Jesteśmy gotowi.
Czy z
dzieckiem jest tak łatwo? Niektórzy mówią, że z dzieckiem można wszystko. A ja
się z tym zupełnie nie zgadzam. Jak to można wszystko?
Wyobraźmy
sobie ząbkujące dziecko. Rozdrażnione, bez humoru, czasem nawet z gorączką. A
my właśnie lecimy zwiedzać jakiś kościół na wyjeździe. Z podejściem - pojęczy,
popłacze i przestanie.
Nie nie, to
tak nie może być, nie powinno. Trzeba uszanować nastrój dziecka, szczególnie
takiego w wieku niemowlęcym. Inaczej umęczy się i dziecko i my.
Dlatego należy wprowadzić korektę, z dzieckiem można WSZYSTKO i NIC, co oznacza, że można DUŻO. Jednakże podstawą jest dopasowanie działań do potrzeb dziecka.
Po zaplanowaniu wakacji plułam sobie w brodę, że mogliśmy
jednak znaleźć coś bliżej. A my rzuciliśmy się w podróż 450km. Zaskoczyło mnie
jednak jak Hanula dobrze zniosła podróż.
Wyjazd przygotowywaliśmy długo. Właściwie to ja pracowałam
nad listami rzeczy które mamy zabrać. Listę Hanulki podzieliłam na działy:
karmienie, spanie, przewijanie, spacer, ubranka, kąpiel i inne. W innych
znalazły się zabawki. Dodatkowo przygotowałam listę – apteczka. Listy ważna
sprawa, pomagają nam zabrać wszystko co potrzebne. Ale co zrobić, żeby wszystko
znalazło się w odpowiednim miejscu?
Przygotować kolejną listę 😊 Zapisałam skrupulatnie co ma jechać z nami w
samochodzie (dokładnie w torbie do wózka) Jestem pewna, że gdybym tego nie
zapisała, okazałoby się, że nie mam czym umyć butelki po karmieniu. Bo szczotka
jest w walizce na dnie bagażnika. Wiedziałam też, że muszę przygotować termos z
wodą, oraz wodę w butelce. I wiecie co? Przed wyjazdem trenowałam rozcieńczanie
wody w taki sposób, żeby woda była letnia i dobra rozpuszczenia MM. Wbrew
pozorom dla niewprawionych wydaje się to trudne, ale po kilku razach człowiek
staje się mistrzem. Po powrocie nie umiałam podgrzać wody w mikrofalówce.
Zapomniałam na jaki czas wstawiałam.
Jeżeli chodzi o przewijanie to zazwyczaj w samochodzie
jedzie podkład, pampersy, chusteczki i coś do smarowania. Ale uwaga! Zabierzcie ze sobą rolkę cienkich worków! Jak spotka was gigantyczna KUPA, naprawdę łatwiej to
ogarnąć mając pod ręką woreczek.
Kocyk piknikowy – super mieć go pod ręką, bo nawet na trawce
obok McDonald’a można pozwolić dziecku na rozprostowanie kończyn.
Woreczek z zabawkami – czyli jakieś małe zabawki do
podawania dziecku podczas podróży.
Coś do picia – u nas sprawdził się kubek niekapek Chicco i
gotowa woda z sokiem BabyDream. Po ostatnich perypetiach z kubkiem z Aventu
naprawdę polecam ten z Chicco.
Chrupki kukurydziane – zamknijcie cztery chrupki pałki w
torebce z Ikei 😊 zajmą mniej miejsca niż całe opakowanie. Teoretycznie w naszym samochodzie nie je się podczas jazdy, w praktyce różnie to bywa. Tata przecież nie widzi...*
*niestety tata kupił lusterko, teoretycznie dla mnie... ale chyba jednak nas podgląda :D